Niedaleko ulicy Włókniarzy (jednej z najbardziej ruchliwych ulic Łodzi) jest pełne wspomnień mieszkanie, w którym zgiełk miasta zastępuje błoga cisza. Czy to możliwe? Jeśli jesteście ciekawi zapraszamy do lektury.
Zacznijmy od tego- jak da się tak dobrej lokalizacji łącząc świetną komunikację z miastem, lokalne sklepiki, sale koncertową Akademii Muzycznej, bazę gastronomiczną oraz mnóstwo zieleni znaleźć pełnorozkładowe mieszkanie, gdzie nie słychać hałasu ulicznego ruchu? Nam się udało !
A było tak. Zgłosił się do nas właściciel mieszkania, które przez lata było domem pełnym historii 3 pokoleń ! Parkiet pamięta tupot małych stóp, w kuchni można przywołać widok krzątającej się babci, której zupa była najlepsza, a półeczka w sypialni to symbol zalotów i starań o czyjąś rękę.
Brzmi pięknie, ale niestety nie zawsze bywa tak kolorowo. Mieszkanie, gdy zobaczyliśmy je po odebraniu kluczy miało jeszcze wyprowadzającego się z niego pomału lokatora, który nie do końca doceniał jego wartość. Wiedzieliśmy już wtedy, że „będzie co robić”. Pocieszał nas jednak fakt, że najemca pakuje już walizki, a właściciel był bardzo chętny do wpółpracy i pomocy.
Co było najtrudniejsze? Niemodne już obecnie połączenie kolorystyczne przedpokoju, stare szafy i meblościanka, które ciężko byłoby wkomponować w planowany przez nas styl, ale przede wszystkim dodanie lekkości przestrzeni, która wydawała nam się wtedy nieco ponura.
Mając do dyspozycji pomoc właściciela, niewielki budżet i chęć przywrócenia dawnej przytulności ruszyliśmy do pracy.
Właściciel wykonał swoją część planu oddając w dobre ręce meble, przywożąc 2 regaliki, wymieniając oświetlenie, malując przedpokój i gruntownie sprzątając mieszkanie.
My zajęliśmy się resztą. Odmalowania wymagały sufity w niektórych pomieszczeniach. Drobne naprawy, wymiany klamek, skręcenie kilku nowych mebli, a także wymiana dodatków do wyposażenia wnętrz przyniosły spore zmiany wizualne. Na prośbę właściciela, a także zmniejszając potencjalne wydatki zachowaliśmy 2 kanapy. Z sentymentu zostawiliśmy jeszcze drewnianą półeczkę w sypiani, która ma swoją ciekawą historię, ale może sama opowie ją nowemu najemcy…
Nasz planowany budżet wynosił: 1455 zł i obejmował:
- Prace naprawcze 500 zł (malowanie, naprawy hydrauliczne, montaż dekoracji i mebli itp.);
- Materiały 355 zł (klamki, żarówki, farba itp.);
- Doposażenie 600 zł (obrazy, meble, dodatki itp.);
- Usługi 300 zł (świadectwo charaketrystyki energetycznej);
Była to dla nas podróż sentymentalna, test kreatywności i mnóstwo pracy. Zastosowane rozwiązania połączyły wszystko co dla nas i właściciela było ważne, czyli wspomnienia, ograniczony budżet oraz przywrócenie dawnego blasku i przytulności. Według nas udało się to osiągnąć, a końcowy budżet został utrzymany w ryzach wynosząc:
1729,11 zł.
Poszukiwania przyniosły nam efekt idealny, czyli najemca szukający oddechu od gwaru centrum bez rezygnowania z bliskości infrastruktury osiedla i dobrej komunikacji z całym miastem w połączeniu z cichym, przytulnym, jasnym mieszkaniem gotowym na ugoszczenie kolejnym pokoleń.